Obserwatorzy

niedziela, 27 stycznia 2013

Mam trzech obserwatorów :) raczej trzy obserwatorki :) moje koleżanki z forum, z forum decoupage.24. Świetne dziewczyny, poznałyśmy się w zeszłym roku. 
Ale od początku :) w ognisku zobaczyłam fajne butelki i chyba jakieś wazoniki, coś jeszcze, nie pamiętam już co. Kurczę fajne były, pytam skąd takie mają, mówią - same zrobiły - ???????????? Pierwszy raz usłyszałam - decoupage. Zaczęłam w necie szukać. Krążyłam, czytałam, szukałam, pytałam. Wreszcie Gośka pokazała mi forum. Pierwszy raz zajrzałam tam z Jej konta. Później jako gość, aż wreszcie zdecydowałam się zarejestrować. Żadnej pracy jeszcze nie wykonałam, nic nie miałam. Nie wiem co we mnie wtedy wstąpiło. W końcu moja pierwsza praca............jak biegałam od męża do syna, jak im marudziłam, kazałam się chwalić.................. teraz jak na nią patrzę :) zachwytu nie wzbudza, raczej sentyment mam do niej......pierwsza, tyle niedoróbek :))) ale zawsze będzie stała na półeczce.............
Od tamtej pory minęło prawie trzy lata (1 marca 2010), decou ciągle mnie fascynuje. Są wzloty i upadki, to normalne, tak myślę. 
No więc jest forum, są dziewczyny, atmosfera przyjazna. Ja generalnie lubię spokój, lubię jak coś się dzieje, ale pozytywnego. Nie lubię kłamstwa i fałszu. Wobec chamstwa jestem bezradna. 
I sporo dziewczyn znam osobiście :) W zeszłym roku był zlot, w Grotnikach (ośrodek wypoczynkowy rodem z PRL-u, tu czas się zatrzymał, naprawdę :D ) i poznałam fajne dziewczyny. Zawsze pomocne i sympatyczne. Grupa była spora jak widać, bawiłyśmy się doskonale.
W tym roku zlot będzie w czerwcu w Sulejowie. Już zaczynam o nim myśleć, niedługo będę czekała i wyglądała czerwca.

sobota, 12 stycznia 2013

Wczoraj byłam na spotkaniu w pracowni Asket, po raz drugi. Jej prace są niesamowite, jestem nimi oczarowana. Chciałabym tworzyć z taką lekkością. A z tym to różnie jest przecież.  Bywa, że w żaden sposób nie mogę nic sensownego sklecić. Raz tak się zadziało :) miał być chustecznik w fioletach. Ok, myślę sobie, pomalowałam drewienko na biało, powyciągałam wszystko co miałam w fioletach - serwetki, papierki - i zaczęłam kombinować. Dosłownie i nic mi nie wychodziło, męczyłam się kilka dni bezowocnie. W końcu walnęłam wszystko do kąta i już. Ale zbliżał się czas odbioru pracy, musiałam coś wymodzić. I w mgnieniu oka niemal wpadł mi pomysł :) trochę wysiłku kosztowało mnie zeszlifowanie białej farby z boków, górę zostawiłam białą. Dorobiłam sobie "bejcę" fioletową, pomalowałam boczki, na górze motywy z papieru ryżowego, lakier, kropeczki, kawałek koronki i ...................był gotowy, ufffffffff
Podobał się 

A wracając do spotkania u Asket - bardzo chciałabym kiedyś móc uczestniczyć w kursach, które organizuje :) tymczasem jest to tylko marzenie, ale kto wie, może kiedyś mi się uda je zrealizować. Marzenia trzeba mieć, cóż warte by było życie bez marzeń.

środa, 2 stycznia 2013

Grudzień minął galopem. Był kiermasz świąteczny, pierwszy raz, zorganizowany przez urząd miasta i miałam tam swój udział  :)  Sprzedały się wszystkie bombki, trochę zawieszek, malutkie świeczniczki, jakieś pudełeczko. Pierwszy raz i nie wiadomo było co robić, ile tego? Teraz wiem, ludzie szukają czegoś niebanalnego, ładnego i niedrogiego. Bombki, dużo bombek i różnej wielkości, i raczej te tańsze. Kolorowe, błyszczące. Ja z resztą też tak mam. Nie stać mnie na nie wiem jak drogie prezenty. W zeszłym roku sama robiłam wszystkim, głównie moje decou. Nie wszystkim, bo też nie wszyscy w tym gustują. Wiem też komu już nie robić tego rodzaju prezentów.
Święta Bożego Narodzenia bardzo lubię, ale w tym roku nie czułam tej wyjątkowej atmosfery. Zero podniecenia, wyczekiwania, nic. Po prostu, przyszły, odeszły. Sylwester, rok się skończył. Nowy witaliśmy w gronie znajomych, na "domówce". Sympatycznie, wesoło było. Co przyniesie? zobaczymy. Może będzie lepszy od minionego? zobaczymy.
Wszystkiego dobrego życzyliśmy sobie nawzajem :)

trochę świątecznego akcentu