właśnie przetacza się nad moim domkiem. Tak długo nie padało. Sucho, bardzo sucho. Schły mi rośliny, słońce je paliło. Aż żal było patrzeć. Teraz trochę odżyją, chociaż wyrządzonych szkód już się nie cofnie. Zmienia się nasz klimat, już nic nie jest jak kiedyś.
Wrócę jeszcze nad morze :)
Płynąc z Helu do Sopotu zrobiłam bransoletkę.
Na zlocie nauczyłam się szydełkować koraliczki i wciągnęło mnie troszkę.
A tę zrobiłam mojej wnuczce
Sama wybrała koraliki, teraz nosi zadowolona i opowiada, że to babcia zrobiła :) ej moje malutkie szczęście.
A burza nie odpuszcza, kręci się nad nami od dłuższego czasu. Chyba Wisła ją trzyma. Idę spać, jutro rano do pracki. Dobranoc.