Obserwatorzy

poniedziałek, 17 czerwca 2013

ZLOT 2013 - Dzierżązna



Zlot mojego forum już się skończył  :( trzy dni minęły w zastraszającym tempie. Czekałam na to wydarzenie rok cały. Gdyby można choć co pół roku się spotkać :) ja wiem, wiele pracy należy włożyć w przygotowanie wszystkiego. Baza noclegowa, odpowiednio duża sala abyśmy mogły dekupażyć, sponsorzy itd. Poznałam w realu kolejne dziewczyny, spotkałam znajome buziaki. Było świetnie, witałyśmy się jak stare dobre znajome :) bo i tak też jest. Zbliża nas nasza pasja, wspólne tworzenie bardzo to umacnia.
Teraz idę do łóżeczka :) Po trzech szalonych dniach i dzisiejszym dyżurze 12-sto godzinnym jestem padnięta. Fotki zamieszczę jak dostanę je od Tuliusza i Irenki. Sama zrobiłam maleńko, nie było czasu. Tyle różnych zajęć było. Dużo decou, nauka koralikowego szydełkowania, papierowa wiklina, mnóstwo weny do popróbowania :)
oj, działo się, działo.
Dobrej nocki.

wtorek, 4 czerwca 2013




Zakochałam się kiedyś w tej serwetce :)  i nadal ją kocham :) dostałam ćwiarteczkę od Marty, zrobiłam pudełeczko, cieszyłam się nim i...............................przez moją głupią chęć dzielenia się z innymi już go nie mam :( całe szczęście, że zrobiłam skan serwetki. Ciągle powtarzam sobie, że nigdy więcej..............i nie umiem dotrzymać sobie słowa :(     ale jestem......................

środa, 22 maja 2013

Wszystko się układa. Pracuję, dzieci rosną :) Decou też dłubię, niespiesznie, ale systematycznie. Powstają nowe prace, mam też parę fotek rzeczy, których już nie mam w domku.





Duuuuuuuuuuuże pudło z przeznaczeniem na biżuterię
i środek





 Pierwszy raz zdarzyło się, że porobiły się purchle, odlazła serwetka ryżowa od drewienka i wyszło to dopiero po którymś tam lakierowaniu. Mało mnie nie trafiło. Pudełko na zamówienie, zbliża się termin oddania, a tu taki meksyk! Porozrywałam purchle, napuściłam w dziurki kleju i od nowa lakier i szlif. Udało się, nie było śladu :) Małgosia zadowolona. Ja też, bo mimo wszystko fajnie się pracowało.





środa, 15 maja 2013

Piękny dzień, popracowałam troszkę w ogródku, polakierowałam kilka razy tacki i chusteczniki. Zanim pójdę na nocny dyżur, muszę jeszcze pomyć szkło. Siostra przytargała kilka butelek, koleżanka kilka kieliszków na lampiony. Oj muszę poważnie wziąć się do pracy :)
Tymczasem takie maleństwa




sobota, 11 maja 2013

Zaniedbałam się trochę. Wszędzie. Na forum, na blogu...........jakoś mam wsteczny bieg..........niby oglądam, zaglądam, ale pisać nie bardzo mi się chce.......
Kwiecień okazał się być bardzo ważnym miesiącem dla mnie. Znów pracuję, po 1,5 rocznej przerwie i, oczywiście, jest już Olek

Maleńki, słodki, kochany.
Moje kochane skarby

Decou? robię, robię .............. teraz mam nową partię na tapecie :) chusteczniki i tace




środa, 3 kwietnia 2013

Święta minęły spokojnie i śnieżnie, jak nie Wielkanoc. Piękne Boże Narodzenie by było.
Teraz już wszyscy czekamy na nowego członka naszej rodziny :) wg wyliczeń lekarza jutro powinien urodzić się Olek :) ale On urodzi się wtedy gdy będzie gotowy, nie inaczej.......ale to wcale nie przeszkadza czekać niecierpliwie.
Pamiętam moment kiedy pierwszy raz zobaczyłam Emilkę. Urodziła się przed 2 w nocy z niedzieli na poniedziałek, zaraz po pracy pojechałam do szpitala do Międzylesia. Taka maleńka kruszynka, wzięłam Ją na ręce, wlepiła we mnie szare zapuchnięte oczka i jakby się mi przyglądała. Łzy leciały mi jak grochy. To niezapomniane przeżycie, trzymałam córkę mojego syna, moją wnuczkę.
To moje pierwsze zdjęcie z Emilką :) 11 czerwca 2007roku, dziś ma już 6 lat moja mała perełka.

czwartek, 28 marca 2013

Dziś siedziałam na dachu :) Miałam zamiar bawić się w kominiarza :) Od kilku dni kiepsko mi się paliło w kuchni, doszło do tego, że co dzień musiałam ją czyścić, werdykt - komin zarósł sadzami. Po naradzie zdecydowaliśmy, że kupię szczotkę. We środę wybrałam się z synem na targ po zakup tego sprzętu. No i takie coś, co mają kominiarze, kosztowało przeszło pięć dych; kurcze teraz nie stać mnie na taki ekstra wydatek. Na koncie krucho, święta za pasem. Kupiłam samą szczotkę za 15 zł. i sznur-7zł. Pomyślałam, że dociążę takim 5-cio kilogramowym metalem co to kiedyś był młotem :) Radośnie wróciliśmy do domu, a że było zimno czyszczenie komina zostawiliśmy na następny dzień. Jakież było moje zdziwienie gdy zjawiło się dwóch panów kominiarzy :) No ale już się dobrze paliło , więc umówiłam się z nimi na dzień następny, na 10.00. Rano wstałam, oczyściłam kuchnię, od dołu przewód kominowy, poprzykrywałam wszystkie możliwe miejsca i czekam na panów. Minęła 10.00 następnie 10.30, a tu nie ma ich. Trudno, wzięliśmy się z synem za tę brudną robotę. Jacek na dachu, ja też tam wlazłam. Zmontowaliśmy prawie sprzęt do czyszczenia, a tu furtka się otwiera, przyszli. Młodszy wlazł do nas na dach i tak we troje medytowaliśmy przy kominie :) no i wzbudziliśmy lekkie zaniepokojenie u sąsiadki, bidna nie wiedziała co się dzieje, że tak na dachu urzędujemy. I sąsiad z przeciwka wielce zainteresowany nam się przyglądał. Koniec końców komin został porządnie przeczyszczony, furę sadzy jeszcze trzeba było usunąć od dołu. No i urządziłam dziś przedświąteczne sprzątanie kuchni, bo jakoś rozlazły się te sadze po niej.
Jutro piątek, będę piekła serniki. Obiecałam Krysi jeden :)

A, zapomniałabym na amen. Wiola i Marta zaglądają do mnie :) Jeszcze nie bardzo jest do czego, ale pomału się rozkręcę.
Pozdrawiam Was wszystkie dziewczyny :)