Wczoraj byłam na spotkaniu w pracowni Asket, po raz drugi. Jej prace są niesamowite, jestem nimi oczarowana. Chciałabym tworzyć z taką lekkością. A z tym to różnie jest przecież. Bywa, że w żaden sposób nie mogę nic sensownego sklecić. Raz tak się zadziało :) miał być chustecznik w fioletach. Ok, myślę sobie, pomalowałam drewienko na biało, powyciągałam wszystko co miałam w fioletach - serwetki, papierki - i zaczęłam kombinować. Dosłownie i nic mi nie wychodziło, męczyłam się kilka dni bezowocnie. W końcu walnęłam wszystko do kąta i już. Ale zbliżał się czas odbioru pracy, musiałam coś wymodzić. I w mgnieniu oka niemal wpadł mi pomysł :) trochę wysiłku kosztowało mnie zeszlifowanie białej farby z boków, górę zostawiłam białą. Dorobiłam sobie "bejcę" fioletową, pomalowałam boczki, na górze motywy z papieru ryżowego, lakier, kropeczki, kawałek koronki i ...................był gotowy, ufffffffff
Podobał się
A wracając do spotkania u Asket - bardzo chciałabym kiedyś móc uczestniczyć w kursach, które organizuje :) tymczasem jest to tylko marzenie, ale kto wie, może kiedyś mi się uda je zrealizować. Marzenia trzeba mieć, cóż warte by było życie bez marzeń.
Ewa! życie jest m.in. po to żeby spełniać swoje marzenia! życzę Ci, żeby Twoje się spełniło! nie tylko to o którym piszesz :) a chustecznik wyszedł piękny!
OdpowiedzUsuńps. Ewa wyłącz proszę weryfikację obrazkową przy umieszczaniu komentarzy ;)
och Kejti, bardzo Ci dziękuję :)
Usuńtak wyłączę, tylko jak to zrobić, jestem bardzo zielona jeszcze :)))
Chustecznik jest przepiękny.
OdpowiedzUsuńMi też marzą się warsztaty u Asket. Może kiedyś razem się wybierzemy.
Dziękuję Bożenno
OdpowiedzUsuńjak tylko będę miała jakąś pracę.........tymczasem bywam u Asket na spotkaniach :)
Ewa, świetny chustecznik, jak oglądam Twoje prace to aż rączki świerzbią do decu ;) może kiedyś ......
OdpowiedzUsuń